news avatar news
4 marca 2019

Polska Strefa Inwestycji rozkręca się na całego

Jasne zasady zwolnień podatkowych, określony czas korzystania z pomocy publicznej i objęcie programem najmniejszych firm. To największe plusy stworzenia z całej Polski strefy inwestycyjnej.

Na początek kilka liczb: 260 zezwoleń, 9 tysięcy miejsc pracy i 14,6 miliardów złotych deklarowanych nakładów. Tak liczbowo przedstawiają się ubiegłoroczne wyniki wszystkich działających w Polsce Specjalnych Stref Ekonomicznych. Rok 2018 nie był rekordowy, ale zarządy stref nie mają też powodów do narzekań.

Strefy ekonomiczne są jednym z ważniejszych krajowych narzędzi stymulowania inwestycji przemysłowych. Takim narzędziem pozostają mimo, że w 2018 r. została przyjęta ustawa sprawiająca, że teren całej Polski stał się strefą ekonomiczną. Mowa o ustawie o wspieraniu nowych inwestycji.

W wielkim skrócie: sprawia ona, że niemal wszyscy przedsiębiorcy, niezależnie gdzie prowadzą swój biznes, mogą skorzystać z ulg podatkowych (PIT lub CIT) do tej pory należących się przedsiębiorcom w SSE.

Rzadko można wśród analityków i komentatorów spotkać negatywne opinie o ustawie. Za to mnóstwo jest pozytywnych. Ustawa wprowadziła zmiany, które na gospodarce mogą odbić się tylko pozytywnie.

Po pierwsze, z oferty ulg mogą skorzystać zarówno mikro- jak i wielkie firmy. Pomoc publiczna dla tych pierwszym jest narzędziem do przejścia o poziom wyżej. Władze stref ekonomicznych (to on przyznają pomoc) już przyznają, że widzą poruszenie w sektorze MŚP.

Po drugie, pozwala to samym strefom ekonomicznym na wyjście ze swoją ofertą poza zajmowany teren. Wzrosło też znaczenie SSE jako instytucji, która stała się teraz regionalnym (a często ponadregionalnym) centrum obsługi inwestora.

Po czwarte, przedsiębiorcy operują w czytelnych realiach i na jasnych zadach udzielenia pomocy i czasu tego trwania.